Startując z list Ruchu Palikota, zdobyła mandat w Krakowie. Dostała ponad 18 tys. głosów. Kandydat SLD Tomasz Kalita - o ponad 10 tys. mniej.
Ewa Siedlecka: Korygując płeć, straciła pani pracę, całe poprzednie życie, przeżywała upokorzenia, a teraz - posłanka
Anna
Grodzka, Ruch
Palikota: Nie bardzo wierzyłam, że to możliwe. Jestem szczęśliwa i oszołomiona.
Dostaję telefony od osób transseksualnych, że ten mój wybór zmienił ich życie.
Że poczuły się godnie, a ich otoczenie zobaczyło, że nie są straconymi ludźmi.
Przecież właśnie to było jednym z celów, dla którego założyłam stowarzyszenie
Trans-Fuzja. Kiedy straciłam pracę, zajęłam się działalnością społeczną, a nie
było łatwo, bo stowarzyszenia musieliśmy utrzymywać z własnych pieniędzy. Był
to więc wielki sukces, że udało się nam nagłośnić problemy osób transpłciowych.
A teraz jeszcze dostałam się do Sejmu!
Czym chce się pani tam zająć?
- Przede wszystkim zmianami prawa w kierunku poszanowania zasady równości: kobiet i mężczyzn, osób homo- i heteroseksualnych, osób transpłciowych. Chciałabym doprowadzić do uchwalenia projektu o związkach partnerskich - dla osób homo- i heteroseksualnych - które byłyby poważną alternatywą wobec małżeństwa. Do ustawy o korekcji płci, żeby uregulować tę sprawę na poziomie europejskim. Do powstania prawa bioetycznego, w tym zapłodnienia in vitro finansowanego z budżetu państwa. A także do liberalizacji prawa aborcyjnego. Chcę też zabiegać, by polityka mikrospołeczna uwzględniała kwestie równościowe. W ludziach jest wielki potencjał, tylko muszą zobaczyć swoją szansę. Ja tę szansę zobaczyłam i ją wykorzystuję, więc chciałabym szansy dla innych wykluczonych. Tacy ludzie żyją w depresji, a w depresji trudno znaleźć energię do budowania wspólnego dobra.
Czy gdyby powstała koalicja z udziałem Ruchu Palikota, to widziałaby pani siebie na stanowisku pełnomocniczki rządu ds. równego traktowania?
- Nie myślałam o tym, ale to oczywiście jest temat, który mnie interesuje.
ed | zamieszczono: 2011.10.11 |