Sonny jest niewysoki, szczupły i jasnowłosy, nosi workowate dżinsy,
czerwone adidasy, czarny podkoszulek bez rękawów i kapelusz ze skóry
krokodyla. Po trzech miesiącach terapii hormonalnej rośnie mu już broda i
jak twierdzi, pachnie bardziej po męsku. - Rosną mi włosy na rękach,
głos się obniża i twarz zmienia kształt.
Trzy lata temu, po prawie dekadzie nadużywania alkoholu i okresie
bezdomności w Londynie, Vanessa, którą wówczas był, wróciła do domu w
Hertford, gdzie dorastała, żeby zamieszkać z matką. Zawsze czuł, że jest
mężczyzną, i że urodził się w niewłaściwym ciele, ale po latach prób
radzenia sobie z poczuciem niedopasowania zdał sobie sprawę, że coś musi
się zmienić.
Rozpoczął życie jako mężczyzna 18 miesięcy temu, pół roku temu zmienił
sądownie imię, figuruje już jako mężczyzna w rejestrach kasy chorych. -
Poszedłem do swojego lekarza i poprosiłem o zmianę płci. Powiedział:
"Czyli jest pan mężczyzną?" odpowiedziałem "tak", i możliwość
wypowiedzenia tego była czymś niesamowitym.
Sonny jest w trakcie wyrabiania nowego paszportu: to już ostatni poważny krok.
Dorastał z matką, bratem i siostrą w Hertfordshire. - Mama opowiada, że
mówiłem "powinnam być chłopcem", ale mnie uciszała. Pewnie 30 lat temu
tyle się o tym nie mówiło. Kiedy ubierała mnie w sukienkę, nakładałem
spodnie i wtykałem sukienkę do środka. Wolałem bawić się z chłopcami niż
z dziewczynkami, byłem chłopczycą. Pamiętam, że podczas szkolnego
wyjazdu do Francji uchwyciłem swoje odbicie w lustrze i zdałem sobie
sprawę, że dojrzewam. Wstrząsnęło mną to. Byłem dziewczyną, ale sam
siebie postrzegałem jako mężczyznę.
To poczucie wstrząsu i odrazy pozostało. - Bycie nago jest dla mnie bardzo trudne. Nienawidzę patrzeć w dół i widzieć piersi.
Dezaprobata płci, jak się ją klasyfikuje, jest sytuacją, w której
człowiek czuje się uwięziony w ciele niewłaściwej płci. Brytyjski
Fundusz Ochrony Zdrowia szacuje, że z powodu tego problemu leczona jest
jedna na 4 tysiące osób.
W przypadku Sonny'ego minęło wiele lat, zanim zdecydował się działać.
Jako młoda kobieta, zaręczył się nawet z mężczyzną, którego poznał w
kościele. - To by było kłamstwo – mówi. - Nie mogłem tego zrobić.
Odwołał zaręczyny, przeprowadził się do Londynu i dokonał coming outu jako lesbijka.
Teraz rozumie, że nie był homoseksualistką, a tylko uwięzionym w
kobiecym ciele mężczyzną, którego pociągają kobiety. Mimo wielu związków
z kobietami Sonny mówi, że jego relacje z własnym ciałem nie stały się
łatwiejsze. Zaakceptowanie własnej transseksualności było trudnym
procesem. - Nie mam wątpliwości, że chcę fizycznie zostać mężczyzną, ale
sam akt psychicznej przemiany czasem wywołuje niepokój. Czuję się
dobrze. Jestem znacznie szczęśliwszy. Ale wiele transpłciowych osób nie
dociera do tego momentu.
Sonny
mówi, że zmiana, a nawet podjęcie decyzji o zmianie, może być traumą.
Już samo radzenie sobie z emocjonalnymi i fizycznymi implikacjami wymaga
ogromnego wysiłku, a odrzucenie ze strony znajomych i rodziny może dla
wielu być niesamowicie trudne. - Mnóstwo ludzi popełnia samobójstwo –
mówi.
W środowisku homoseksualnym znalazł akceptację, ale spotykał przeszkody
gdzie indziej, choćby z powodu "męskiego" sposobu ubierania. - Kiedyś w
knajpie z frytkami na wynos stała za mną dziewczyna. Odwróciłem się i
zobaczyłem, że rusza ustami, pytając stojącego obok niej mężczyznę: "To
chłopak czy dziewczyna?" To było nie do zniesienia, myślałem, że
zwariuję.
Choć terapia hormonalna już się rozpoczęła, proces jest długotrwały.
Termin pierwszej wizyty w klinice zmiany płci wyznaczono dopiero na
styczeń i nie wiadomo, kiedy dojdzie do operacji. - Gdybym mógł,
zrobiłbym ją już jutro. Bez piersi mógłbym wyjechać na wakacje, rozebrać
się na plaży. Chcę po prostu być mężczyzną. W prywatnej klinice koszty
są duże, dlatego czekam na operację w państwowym szpitalu, a to trwa.
Janet Scott z Beaumont Society, grupy wsparcia dla transseksualistów
mówi, że w prywatnej służbie zdrowia usunięcie macicy i obydwu piersi
może kosztować około 35 tys. funtów. - To ogromne koszty, ale też bardzo
inwazyjna operacja, dlatego rehabilitacja bywa długotrwała.
Piersi Sonny'ego nie są widoczne. - To dlatego, że je krępuję – mówi. -
Kiedy już będą usunięte, będę mógł siedzieć w rozwiązanym szlafroku. Nie
potrafię opisać, jakie to bolesne, że muszę się obwiązywać. Strasznie
smutne.
Kolejna operacja, polegająca na utworzeniu penisa, jest jeszcze bardziej
inwazyjna i kosztowna. W dodatku pomimo postępów medycyny nie dostarczy
kompletnego rozwiązania. - Nigdy nie będę mógł mieć dzieci tak jak bym
chciał, jako mężczyzna, ale chciałbym mieć penis. Przestałem
miesiączkować, ale wiem, że macica jest tam, gdzie była. Nie chcę
zachodzić w ciążę, więc dlaczego jej nie usunąć?
Zanim jednak dojdzie do jakiejkolwiek operacji, Sonny pozostanie, jak
teraz, w trakcie zmiany. Wywołuje to dylematy związane na przykład z
korzystaniem z publicznych toalet. - Jestem mężczyzną, chodzę do
męskiego WC. Ale muszę siadać na toalecie – mówi.
Trzeba też poradzić sobie ze zmianami społecznymi i emocjonalnymi. Mówi,
że zawsze podsłuchuje, w jaki sposób mówią mężczyźni, żeby nabrać tej
samej intonacji, uczy się też „męskiego” sposobu poruszania. -
Zauważyłem, że rzadziej płaczę. Mój umysł także staje się bardziej
męski.
Choć proces zmiany jest długotrwały, bolesny i trudny, Sonny czuje, że
jest coraz bliżej posiadania "właściwego" ciała. - Teraz, kiedy już
zacząłem transformację, czuję, że jestem w domu. Mogę oddychać
swobodnie. To droga do wewnętrznego spokoju. Jestem tym, kim miałem być.